Można by powiedzieć że gra aktorów beznadziejna, na pierwszy rzut oka widać że film niskobudżetowy ale nie to jest najważniejsze. Tutaj chodzi o historię, najpiękniejsze scenariusze pisze życie. Ten film jest najlepszym tego przykładem.
Jak w temacie! Kogo uważacie za większą sensację? Duński Dynamit czy Murarzy z Grcji? ;) Swoją drogą zapraszam do przeczytania recenzji Sommeren '92 na moim blogu ;)