że jest to film tego samego reżysera, który nakręcił “Tamte dni, tamte noce”. Tam atmosferę można było kroić nożem, tutaj w ogóle nie było chemii miedzy bohaterami, postacie były płaskie, czułam się jakbym oglądała Avengersów skrzyżowanych z turecką telenowelą. Przyszłam na forum poszukać głębszego sensu, ale chyba go nadal nie znalazłam.
Mi też film nie podszedł, ale warto docenić stronę techniczną. Polecam reckę Popieleckiego - o ile się nie zgadzam z oceną, tak trafnie wymienia kolejne dobre cechy reżyserskiego warsztatu Guadagnino.