Cóż mam ogromną słabość do tego filmu. Sądzę, że to jest taka perełka kinematografii lat 60-tych złożona w zakurzonej szkatułce leżącej na półce w jakiejś zapomnianej piwnicy. Jeśli ktoś jednak ową szkatułkę otworzy to otrzyma dzieło mroczne, znakomicie zrealizowane, okraszone kunsztem aktorskim najwyższej próby i przede wszystkim dzieło niepoddające się kategoryzacji. Bo czymże jest Morituri? Dramatem, filmem noir, filmem wojennym? Jak dla mnie to dramat-noir osadzony w realiach II Wojny Światowej. Swoją drogą to myślę sobie, że na tym stateczku mogłyby się rozgrywać losy bohaterów powieście Dostojewskiego. Dla mnie 10/10.