Bardzo mi się podobał ten film. Jest to jeden z poważniejszych filmów Elvisa i jest on dobry, co nie znaczy, że jego komedie są złe. Też je bardzo lubię.
Jestem ogromnym fanem Presley'a ale muszę się przyznać, że nie byłem przygotowany na aż tak dobry film z jego udziałem. Prócz jednej sceny w filmie nie ma scen z "gitarę". Można więc spokojnie zająć się oglądaniem filmu. Wg mnie 9/10.
Owszem. Film był świetny. Dziwne, że ma tak mało ocen głosów. Daję mu w zasadzie takie 8,5 na 10, czyli w zaokrągleniu 9. Ogólnie wypadł bardzo dobrze i dużo w nim się działo ciekawego. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz co do fabuły filmu: jak to się stało, że Will Howard został ogłuszony pistoletem przez Pacera Burtona, a później okazało się, że jednak nie żyje? To w końcu uderzył go za mocno i zabił, czy Will umarł wskutek odniesionych wcześniej ran (w czasie strzelaniny Indian z plemienia Kiowa) ?
Dziwne, że chciało Ci się odpisywać na mój stary post sprzed ośmiu lat. Ale ja też odpiszę. Otóż samego filmu już nie pamiętam, ale widocznie zauważyłem tę drobną nieścisłość i chciałem tutaj dopytać, więc nie wiem dlaczego uważasz to za problem? W końcu to forum dyskusyjne, służące do wymiany opinii o filmie i wyjaśnieniu ewentualnych niejasności.
Karol May w jednej ze swoich książek (nie pamiętam której, chyba to była "Przez Dziki Kurdystan") opisał sposób ogłuszania bronią w taki sposób, aby nie zabić.
Być może. Bardziej mi chodziło o to, że to przeciętny western, a Ty rozpisujesz się na jego temat w samych superlatywach.